Zachwyt numer jeden: Plac Kasztelański i Osiedle Przyjaźń
"Plac Kasztelański i Osiedle Przyjaźń?! To nie są żadne wyprawy! Nawet mikro!" zakrzyknęła moja znajoma, gdy poinformowałam ją, że wybieram się na spacer po okolicznym Bemowie. "Wyprawa to jest do Chin, Chorwacji i innych krajów zaczynających się również na inne litery, niż "ch". Bemowo to jest upadek!" I ok, mogłabym się zgodzić. Bemowo brzmi raczej mniej atrakcyjnie, niż Chiny, Chorwacja, czy nawet Ciechocinek, ale realia są takie, że w tym momencie mojego życia stać mnie co najwyżej na wyjazd do Raszyna. Mam więc dwa wyjścia: zamknąć się w domu i ubolewać nad brakiem możliwości zobaczenia Pekinu albo złapać ten tramwaj 26 jadący spod mojego domu i gnać na Bemowo, jakby jutra miało nie być. Ponieważ jestem człowiekiem o prostej konstrukcji, który czasem od życia potrzebuje tylko trochę słońca, soku winogronowego i wygodnych butów, wybrałam opcję numer dwa. Warto zaznaczyć, że Bemowo zawsze wydawało mi się dzielnicą zbudowaną z wysokich, pastelowych blok